Decoupage - to moje hobby. Inne techniki? - też je lubię :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wosk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wosk. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 29 marca 2015

Pisanka wklęsła

Poprzednie święta obfitowały u mnie we wklęsłe bombki.
Wiem, że dziewczyny nie darzą ich sympatią, ale ja je jakoś wyjątkowo polubiłam.
Po kolejnej serii przeczytałam komentarz Viki: "..., a teraz zrób wkopaną pisankę...".
Sprowokowała mnie.
I zrobiłam.
Jako komplet do tego medalionu.



sobota, 14 lutego 2015

Dirty cupcakes

Szukałam długo jakiegoś serca, żeby je pokazać akurat DZIŚ i nie znalazłam prawie nic.
Kompletna posucha u mnie w tym temacie.
I nagle przypomniałam sobie o podkładkach w mufinki!
Słodka czekoladka, która zdobi jedną z nich uratowała tego posta. :D
Tak więc dziś najprostsze decou w przybrudzonym wydaniu.
Miłego świętowania i oby ono trwało każdego dnia!





niedziela, 18 stycznia 2015

Recykling na szaro

Pani Kasia oglądając przez moje ramię zdjęcia na blogu wspomniała, że ma pewną tacę.
"Właściwie to ona jest do wyrzucenia" - powiedziała
"A to dlaczego? Wszystko można przywrócić do życia!" - odparłam.
Uwierzyła.
Jak zobaczyłam tę tackę to zwątpiłam w swoje zapewnienia...
Nie dość, że wykonana została z płyty paździerzowej to z ubytkami i zadziorami.
Wyzwanie jak stąd na Spitsbergen.
Wymagania kolorystyczne były konkretne i miały postać małej podkładki pod kubek.
Tacka miała stanowić komplet, więc musiała być ozdobiona snopkiem lawendy.
Dodałam transfery, woski, przecierki i lakier matowy.
Dwa momenty będę wspominać niczym dwie fotografie:
moją minę, kiedy zobaczyłam ten sfatygowany kawałek paździerza. - pstryk,
i minę pani Kasi kiedy pokazałam jej tackę po recyklingu - pstryk.


niedziela, 21 grudnia 2014

Bombki w srebrnych obręczach

Dla kogoś kto nie przepada za złotem zrobiłam bombki w wersji metaliczno - srebrnej.
Bardzo trudno znaleźć naprawdę srebrną farbę czy konturówkę.
Wszystkie są albo zbyt matowe albo po prostu szare.
I aby uzyskać zamierzony efekt trzeba sobie radzić innymi sposobami.
Najlepiej wykorzystać to co jest naprawdę srebrne i wcale nie musi to mieć nic wspólnego z decou. :D
A srebra szukam już teraz tylko pod nazwą "chrom", bo on okazuje się najbardziej srebrny.
No i polecam też wosk.
Srebrny wosk. :D



środa, 17 grudnia 2014

W barokowym klimacie

                                           Dziś pulchne amorki w duecie.
                                           I w słodkim i złoconym wydaniu.
                                           A reliefy sprawiają mi bardzo dużo frajdy.
                                           NAPRAWDĘ!
                                           Tak więc jeszcze będą... :D :D :D


sobota, 30 sierpnia 2014

Zaginione perły księżnej Daisy

Księżna Maria Hochberg von Pless zwana Daisy była uznana za najpiękniejszą księżniczkę Europy.
Uważaną ją też za jedną z najbardziej fascynujących kobiet na świecie.
Daisy była piękna, czarująca i urzekająca.
I co najważniejsze: miała fiołkowe oczy!
Jej alabastrowa twarz i talia osy przyciągały wzrok wielu możnych ówczesnego świata.
Często występowała i śpiewała na prywatnych przyjęciach i dobroczynnych spektaklach.
Mąż Daisy, Jan Henryk von Hochberg baron na Książu i książę Pszczyński zabrał swoją młodszą o 11 lat żonę w egzotyczną podróż poślubną, która trwała kilka miesięcy.
Obiecał podarować jej kilkumetrowy sznur pereł.
Z pokładu jachtu Daisy obserwowała poławiaczy pereł, którzy nurkowali w Zatoce Adeńskiej szukając muszli perłopławów.
Jeden z nich zmarł z nadmiernego wysiłku przeklinając tę, którą zdobić miały perły zdobywane z tak wielkim trudem.
Księżna przy każdym dramatycznym wydarzeniu, które jej towarzyszyło wspominała ową historię.
A los jej nie oszczędzał, bo przecież zmarła jej pierworodna córka, potem oskarżano ją o szpiegostwo na rzecz Anglii, a w wyniku okrutnych przesłuchań hitlerowskich zmarł jej najmłodszy syn Bolko w wieku 26 lat.
Zaś ona sama prawdopodobnie chorowała na stwardnienie rozsiane.
Zmarła w wieku 70 lat i pochowana została wraz ze swym przeszło 6-cio metrowym sznurem pereł.
Dzisiaj nie wiemy gdzie jest grób Daisy.
Jak i również jej słynne perły...





czwartek, 21 sierpnia 2014

Dębowe skrzynie na przeszłość...

Trzymają mnie bejce do nadal i można powiedzieć nawet, że jestem w ciągu.
Tym razem występują w połączeniu z woskami co daje bardzo przyjemny efekt w dotyku.
Skrzynki nabyłam w markecie budowlanym i jakość była wprost proporcjonalna do ceny.
Cena była niewielka, więc wszystko jasne. ;)
Ale mając papier ścierny nic straszne nie jest, więc dałam radę naprawić czego stolarz nie wykończył.
Jednego już nie dałam rady się pozbyć czyli nadmiaru kleju.
Może mi ktoś powiedzieć dlaczego on jest nakładany klopsami?
Tak więc skrzynie w tym jedna z deklem imitują dębowe pochodzenie.
Z dębowymi kolorami poszalałam, potem je miejscami zdzierałam, a potem znowu nakładałam.
Słowem - zabawa była przednia! :D



sobota, 9 sierpnia 2014

Bielony komplet venge

Zbierać można bardzo różne rzeczy.
Ja jestem zbieraczem bejc i nie waham się ich używać. ;)
Lubię je mieszać ze sobą tworząc nowe odcienie lub nakładać razem i patrzeć jak przez siebie przenikają, migrują pokazując nowe oblicze na różnych rodzajach drewna.
Bejce pomimo tej samej nazwy różnią się czasem diametralnie od siebie.
To co w jednej firmie nazywa się "jasny dąb", w drugiej wygląda jak "cappuccino" w tej pierwszej.
Z jedną bejcą nie mam problemu. Z hebanową. :D
Kiedy kupiłam TĘ bejcę venge to wiedziałam od razu, że zrobię z nią kilka rzeczy.
Na pierwszy ogień poszedł wieszak, który pobieliłam i zrobiłam transfer.
Ale moja wizja była inna niż to co zobaczyłam, więc całość poszła precz.
W końcu na wieszaku zamieszkał sztukateryjny aniołek, którego długo "męczyłam", żeby się upodobnił do wyciosanego z kamienia.
Uchwyt owinęłam sznurkiem, który również zanurkował w bejcy i wszedł pod prysznic z białej farby.
Całość zwieńczyłam drewnianym koralikiem.



sobota, 10 maja 2014

Historia pewnej ramy...

Dostałam czarną ramę, którą miałam "odczernić" i "postarozłocić" za niewielki nakład finansowy.
Phi! Prościzna.
Chemia odczerni, a do złoceń przeróżnych preparatów jest od groma i jeszcze trochę - pomyślałam.
A potem zobaczyłam ową ramę wraz z milionem rowków.
I mina mi zrzedła...
Nie poddałam się i przystąpiłam do działań oczyszczających.
Po pierwszych 3 cm (słownie: trzech centymetrach) odpuściłam.
Dotarło do mnie, że życia mi na tę robotę nie starczy.
Nie jestem do końca pewna, ale myślę, że ktoś tę ramę opalił, a potem czymś swe dzieło zabezpieczył.
Zapach przy szlifowaniu podpowiadał mi właśnie takie rozwiązanie autora.
Nie zostało mi nic innego jak tylko koszmar zmienić w atut.
Tak więc ile miałam pary w wypadających z zawiasów kończynach górnych to odczerniłam.
Ale bez uporu maniaka.
No i potem zostało mi już tylko użycie wszelkiego posiadanego złota i zmianę wdowy w dostojną damę.
Szału nie ma, ale jest lepiej.
Dużo lepiej. :)