Decoupage - to moje hobby. Inne techniki? - też je lubię :)

wtorek, 15 kwietnia 2014

Zajączki na herbatce

Kiedy dostałam te motywy z parą zajączków to od razu pomyślałam o ażurowych pisankach.
Wprawy nie mam żadnej, bo miniszlifierkę trzymałam w tym roku po raz pierwszy na zlociku w Sosnowcu.
Uprawiając radosną twórczość wierciłam otwory zamieniając wydmuszki w solniczki.
Trochę te otworki były za grzeczne, więc je poszerzyłam i zamieniłam w... ślady po kornikach. :)))
Sympatyczna parka pijąca herbatkę została umieszczona na białym tle i wybłyszczona do maksimum moich możliwości.
Postanowiłam nie dodawać ani kraka, ani kropeczek, bo motyw jest tak delikatny, że bałam się go zagłuszyć.
No i urządziłam zającom randkę w bawełnianych koronkach. ;)













11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. To jest fajfoklokowa para z Anglyji.
      Elegancja była musowa. ;)

      Usuń
  2. Jak Ci ładnie te korniczki wyszły! Nie widać, żeś z wiertarką nie oswojona!
    Błysk aż po oczach bije!!!
    A króliczki iście z Dickensowskich powieści świetnie się wpasowały w klimat pisankowy!
    Super te jajka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Martuś! Czułam, że te bardziej przypadną Ci do gustu.
      A blask na pisankach czasem obowiązkowy.
      Przynajmniej na części pisanki. ;)

      Usuń
  3. No ładnie! I równiutko w dodatku.
    Te korniczki.
    Że o klarownie i elegancko już nie wspomnę...
    No, no...
    Ty nie czaruj, że to pierwszyzna, bo i tak nie uwierzę.
    I ręka Ci się tak ani-ani nie omsknęła?
    I jeszcze w dodatku ten lustrzany błysk jak tafla stawu na mokradłach.
    I te zakochane króle (bo, że zakochane to natychmiast rzuca się w ok).
    I myślę sobie, że po co Ci dwa?
    Ciepnij jednym - obojętnie czy oną czy onym, nie będę Ci przecież narzucać którym, bo aż taka to już nie jestem, no, że taka to może i tak, ale żeby aż to już nie :P
    na północ ciepaj - uwaga, podaję namiary: 16° 55' E i 52° 25' N
    tylko dokładnie celuj, żeby poruty nie było! I owiń dokładnie co by się nie skrakało aby po drodze!
    I daj znać kiedy ciepać będziesz to na próg wyjdę i złapię.
    No to czekam.
    A póki co PpP



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszyzna i drugizna, naprawdę!
      Świadków mam jakby co, bo "leciałyśmy" na sześć dremelek.
      Do dziś mi czerepem szarpie na samo wspomnienie. :D
      Ręka mi się omsknęła milion razy, ale oczy zamykałam, klęłam i jakoś dalej wszystko całe było.
      Marmolenie pomaga w takich sytuacjach, sama wiesz. ;)
      Ciepałam onym, ale z daleka ręce Marii widziałam wyciągnięte jak u tej panny amerykańskiej i zrezygnowałam, bo bym oba ciepać musiała.
      Pazerna na nie jestem, bo chyba już więcej dziurawić nie będę... w tym roku. :D
      Nocą zimno jak nie wiem co.
      Tak więc PpP i życzy ciepła!

      Usuń
  4. Piękne prawie jak z porcelany. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak fantastyczny komplement!
      Porcelana to jest to co chciałam usłyszeć!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Szlifierki to jeszcze toleruję , wiertarki do robienia dziur w scianach ew też ale juz zero tolerancji do wszelakich MINI skojarzenia penie masz poprawne?
    Moja fobia zębowa jest tak wielka, ze nawet dremelek mnie odrzuca, a już zapach wierconego jaja brrrrrrrrrrr i ten dzwięk!
    dlatego u mnie nigdy nie będzie wierconek!
    ale podziwiam szczególnie te bardzo skomplikowane, które krążą w necie, takie niedościgłe piękno;-)
    Tobie może jeszcze daleko do tego mistrzostwa, ale liczy się chęć szczera... bo po mału można dojść do większej finezji w wycinaniu dziurek.
    Co nie znaczy, ze te jajeczka są złe, broń boże bardzo fajne sama dałam im głosa!
    Za delikatność, wybór obrazka, za robaczkowe dziurki za całość bo się wszystko zgrało.
    A jak będziesz rzucać na Poznań to z pewnością poleci nad Wro, więc uważaj bo ja mieszkam b blisko skaytałera czyli tego brzydactwa najwyższego w PL i co by się nie zahaczyło o jaką antenkę, bo zleci jak nic do mojego ogródka hehehehehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, wiem, że do jako takiej wprawy jeszcze nawet nie podeszłam, bo to próby.
      Ale wydmuszka nabrała lekkości, a zające są tak delikatne, że mi to wszystko klapło.
      Nie wiem czy będę zgłębiać tajniki wieconek, ale pewnie jeszcze kilka popełnię.
      Zapach rzeczywiście do przyjemnych nie należy, ale znam gorsze smrody, które wdychamy, by uzyskać błysk, mat czy pożądany kolor.
      Mnie przeszkadza dużo bardziej pylenie.
      Tak więc EWENTUALNE prace wiertnicze zaplanuję na lato i tereny zewnątrzdomowe.
      Co do ciepania to już pisałam, że zające są ino dwa.
      A we Wrocku brat mój rodzony, wysoki jak maszt.
      Przechwyci, bo sprawny i skoczny.
      Nie ma co ryzykować.
      Ale jakbyś ciasto jakieś akurat miała to on Ci to jajo w ząbkach do Twojego ogródka przyniesie. :)

      Usuń
  6. haaaaaaaaa więc jak nic bywasz u nas?
    więc jakby co to.... daj znać:-)))
    z ciastami to ci u nas gorzej;-( bo z ciast to najchętniej ...marchewkowe, murzynek no ew mufinki czekoladowe! zero kremów, galaretek, mas #$%^&*()_+
    ale z okazji wielkanocy to jaki sernik się pojawi:-)
    nie wiem czy dam radę zaspokoić apetyt na wypieki takiego faceta:-)))
    a ogródek trochę zarasta;-(
    i by mi się jakie zające albo najlepiej koza przydała, a potem to mogę gości z jajem w zebach wpuścić ...
    a dziś z wielkanocnym alleluja pozdrawiam m.

    OdpowiedzUsuń