Pomimo bardzo pracowitego czasu udało mi się zrobić kilka rzeczy.
Ten chustecznik na pewno wyglądałby inaczej gdyby nie inspiracja ważką Viki.
Na zardzewiałą się nie porwałam, bo jestem w przedszkolu w tym temacie, ale szablonu użyłam.
Modły wznosiłam ku niebu, żeby się ów owad zmieścił.
No i opatrzność znalazła dla mnie chwilkę i spojrzała wyjątkowo łaskawie, bo wlazł po odwłok.
Myślę, że maczała w tym palce autorka projektu szablonu, która zadbała, żeby opatrzność miała mniej roboty... ;)
Chustecznik jest srebrny, ale farbiano srebrny czyli szary z połyskiem. :D
Farba była dość gęsta co pozwoliło na uzyskanie niewielkiej fakturki.
No a sama ważka to już pasta "efekt metalu" odpowiednio podziabana i pociągnięta woskiem.
Na koniec dodałam świecidła.
No bo po co się ze sobą kłócić?
Ważce również skrzydełka się w słońcu mienią kolorami, więc wszystko się zgadza.
Przynajmniej mnie... :)))
Chustecznik trafił do MOJEJ Pani Dorotki.
Jeszcze raz samych serdeczności życzę!
P.S. Uwielbiam upały.
Nie ma chyba takiej dodatniej temperatury, która by mnie zmusiała do siedzenia w domu.
Uwielbiam upały.
U-WIEL-BIAM!